Czy uprawiać sport w smogu?
Poczucie obowiązku, plany treningowe, motywacja itd. I nagle przychodzi … SMOG. Co nas kusi? Oczywiście zignorowanie wiadomości i wyruszenie na trening, aby być bliżej swojego celu. Przecież sport to zdrowie, a bieganie lub jeżdżenie na rowerze na świeżym powietrzu nikomu nie zaszkodziło. Ale każdy, kto w smogowy dzień sztachnął się „świeżym” powietrzem w Warszawie (ok. 500% normy pyłu zawieszonego w powietrzu), Józefowie (rekord – 1300%), Krakowie (600%) czy Wołominie (900%) poczuł w ustach, w gardle czy w nosie przerażający smród, brud lub kwas. A jeśli nie poczuł – gwarantuję, że poczuły jego drogi oddechowe i płuca. Przy tak dużym poziomie zanieczyszczenia powietrza należy zrezygnować nawet z wietrzenia mieszkań i w ogóle przebywania na zewnątrz, a wysiłku fizycznego w szczególności. Dlaczego? Spróbuję to klarownie wyłożyć na pewnym przykładzie.
Warszawski biegacz amator szykuje się do wyjścia ze swojego domu przy Rondzie Waszyngtona.
Przy zwykłej aktywności: zamykaniu drzwi, poprawieniu sznurówek i dresu, do jego płuc dostaje się ok. 10 litrów powietrza na minutę. Na ich pobranie wystarczy 12 oddechów. Za kilkanaście minut te liczby będą znacznie wyższe, ale to nastąpi, gdy nasz sportowiec będzie gdzieś w okolicach ulicy Wileńskiej, w połowie drogi na Targówek. Wtedy jego organizm może mieć potrzebę poboru nawet 100 litrów powietrza na minutę, co przekłada się już na 40-60 oddechów. Nie tak daleko, bo na ul. Kondratowicza, jest stacja pomiarów zanieczyszczeń powietrza, która w smogowe dni pokazuje zanieczyszczenia kilkaset procent ponad dopuszczalną normę! Poziom alarmowy jest systematycznie przekraczany, ale nasz biegacz o tym nie wie. Gdyby biegał po ulicach Paryża czy Barcelony już dawno zobaczyłby na swoim telefonie alert i komunikat, by nie wychodzić z domu…
W Warszawie nos naszego biegacza stara się filtrować powietrze, które dostarcza do organizmu.
Z kurzem i większymi drobinami zawartymi w powietrzu idzie mu dobrze, z innymi cząstkami pyłów poniżej jednego mikrometra wcale nie idzie. Od nosa nie można zbyt wiele wymagać. Wprawdzie jest filtrem, ale ewolucja nie przysposobiła go do radzenia sobie ze spalinami samochodowymi, metalami ciężkimi czy dymem z piecyków, w których palony jest np. plastik. Nos jako główne zadanie ma przecież wprowadzać do krtani, ciepłe, nawilżone powietrze.
Nasze płuca na smog reagują najszybciej i ta reakcja jest wyraźna.
Kaszel słychać, odkrztuszanie wydzieliny czasem nawet widać. Inne zagrożenia tak widoczne nie są. W układzie krążenia miażdżyca następuję po cichu. Badania przeprowadzane na Śląsku wskazują, że w sytuacjach nasilania smogowych alertów w szpitalach zwiększała się liczba pacjentów z zawałami serca i udarami mózgu… A wszystko to, co ów biegacz wdycha wraz z każdym kolejnym haustem powietrza, w dużej mierze pozostanie w jego organizmie na zawsze, zwłaszcza związki metali ciężkich.
W smogu profity z wysiłku nie zrekompensują kosztów zdrowotnych.
Wróćmy jednak do naszego biegacza. Jesteśmy już na Rondzie Żaba. Lekkoatleta przez najbliższą godzinę z powodu zwiększonego zapotrzebowania na tlen będzie te zanieczyszczenia fundował sobie w dawce dziesięciokrotnie większej niż podczas normalnego funkcjonowania. Raczej żaden lekarz nie powie, żeby z powodu złego stanu powietrza aktywność zawiesić kompletnie. Ale na pewno stwierdzi, by ją modyfikować lub planować tak, by przynosiła jak największe korzyści, a nie narażała na problemy.
Sprawdzajmy na stronach Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska informacje o jakości powietrza w naszej okolicy.
Przy alarmie czerwonym ani osoby zdrowe, ani te z problemami nie powinny być aktywne na dworze. W takich warunkach wartości z wysiłku na powietrzu będą znacznie mniejsze od strat związanych z trwałym zatruciem organizmu. Jeśli normy czystości powietrza są wyraźnie przekroczone lekarze sugerują ćwiczenia w zamkniętym pomieszczeniu. Najlepiej takim, gdzie są też oczyszczacze powietrza. Jeśli już jakość powietrza na dworze jest lepsza i tak warto uważniej zaplanować trasę biegu, np. w lesie lub parku. A z pewnością z dala od dróg i pojazdów spalinowych.
Dobrze używać maskę, ale koniecznie taką z filtrami HEPA, która zatrzymują 99 proc. szkodliwych substancji. Ci, co uprawiają różne sporty na powietrzu w Polsce, mogą zazdrościć niemal całej Europie. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) to Polska jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych państw Unii Europejskiej. Wyprzedzają nas tylko Bułgarzy.
Drodzy Sportowcy, zanim zaplanujemy trening, weźmy pod uwagę aspekt tego, co będziemy wdychać podczas wysiłku, którego głównym celem jest przecież podniesienie naszej kondycji, siły i zdrowia.
Autorem tego tekstu (po niewielkich modyfikacjach i skrótach) jest mój przyjaciel z boiska i ławki trenerskiej, który pragnie pozostać anonimowy. Opublikowane oczywiście za jego zgodą. Dziękujemy!
Obraz kruszyzna0 z Pixabay