Ani sushi ani gołąbki
To jest propozycja dla tych, którzy muszą, lub chcą jeść więcej świeżych warzyw, ale chrupanie surowej marchewki wychodzi im już nosem. Od razu uprzedzam – trzeba być ostro wkręconym w wege lub bardzo zdeterminowanym. U nas w domu to danie wzbudziło spore kontrowersje. Mi smakowało, i byłam całkiem zadowolona, że Darek odmówił, dzięki czemu więcej zostało dla mnie! Samo zdrowie z lekkim powiewem orienu…
Zaczynamy od kapusty jak na gołąbki. Najlepsza jest taka spłaszczona główka, ja kupuję taką w Biedronce. W dużym garze gotujemy wodę, z kapusty ostrym nożem wycinamy głąba. Wrzucamy całą główkę kapusty do wody do góry nogami. Po kolei odcinamy po jednym liściu, nie spiesząc się za bardzo, żeby kolejne warstwy liści miały czas na delikatne sparzenie. Pojedyncze liście odkładamy na talerz do odsączenia i wystygnięcia.
W tym czasie gotujemy makaron ryżowy zgodnie z przepisem na opakowaniu. Marchewkę, czerwoną paprykę i świeżego ogórka kroimy w cieniutkie paseczki. Gotowy makaron odcedzamy i szykujemy stanowisko do zawijania.
Wszystkie składniki musimy mieć pod ręką, więc wokół deski układamy: odcedzony makaron, pokrojone warzywa, otworzony słoik z marynowanym różowym imbirem, odkręconą tubkę z chrzanem wasabi, doniczkę ze świeżą kolendrą. Każdy liść kapusty smarujemy odrobiną wasabi, układamy na nim warzywa, niewielką porcję makaronu, kilka płatków imbiru i kilka listków kolendry. Zawijamy jak typowego gołąbka i gotowe. Chrupiemy ze smakiem maczając w dobrym sosie sojowym.
Tym sposobem można wchłonąć dużą ilość warzyw. A im częściej je jemy, ty, bardziej smakują. Kubki smakowe muszą się przez jakiś czas przestawiać na jedzenie typowo warzywne – ale po kilku dniach odkrywamy zupełnie nowe smaki!