Placuszki kefirowe
Bardzo proste, bardzo rustykalne, dające ogromne pole do tworzenia najróżniejszych wariacji smakowych. Podstawą jest ciasto, które robi się dokładnie 5 minut. Potem musi trochę postać i zaczyna się w nim coś dziać. Niby nie ma w składzie drożdży, ale ono zaczyna pracować i robi się nieco pulchne. W czasie kiedy ono sobie stoi, mamy czas na zrobienie nadzienia z którym placuszki potem upieką się w piekarniku.
Do miski wsypujemy pół kilo mąki, wbijamy dwa jajka, dosypujemy łyżeczkę proszku do pieczenia łyżeczkę soli i dolewamy 2-3 duże łyżki dobrego oleju lub oliwy. Zaczynamy wyrabiać dolewając po trochu kefir. Dolewamy i wyrabiamy dopóki nie ciasto nie zrobi się zwarta ale dosyć miękką kulą ciasta – podobną jak na pierogi. Na kilka ostatnich ruchów dosypałam dwie łyżki stołowe ziaren czarnuszki. Odstawiamy w cieple na czas przygotowania cebuli.
Obieramy i niezbyt drobno kroimy cztery spore cebule. Na patelni rozgrzewamy olej (tyle, żeby całe dno było dokładnie pokryte). Cebule smażymy na niewielkim ogniu, nie powinna zarumienić się, bo potem w trakcie pieczenia zrobi się gorzka. W trakcie smażenia cebulę solimy, dodajemy łyżeczkę cząbru, rozmarynu, pieprzu i słodkiej papryki. Gdy cebula jest miękka zdejmujemy patelnię z ognia i odstawiamy do ostygnięcia.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Z ciasta odrywamy kawałki wielkości sporego orzecha włoskiego. Toczymy w dłoniach kulki, które następnie rozciągamy palcami w placuszki. One wychodzą mniej/więcej okrągłe. Układamy na blasze zachowując spore odległości pomiędzy poszczególnymi placuszkami. Gdy już leżą, można je dokładniej ugnieść, nadając im bardziej okrągły kształt. Na środek każdego placuszka układamy łyżkę usmażonej cebuli.
Blachę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na około 15-18 minut. Po upieczeniu są delikatnie wyrośnięte i delikatnie chrupiące. Placuszki można przygotować z innymi farszami, a nawet zapiec z serem żółtym, lub upiec bez niczego i podać z masłem czosnkowym.