Hiszpania 2018
Na jesieni 2018 wyruszyłem na wyczekiwaną i długo planowana męską wyprawę rowerową wzdłuż wybrzeża Portugalii i Hiszpanii. Z Faro, przez Gibraltar do Malagi. 9 dni, prawie 800 kilometrów, przepiękne krajobrazy, trasa częściowo górska.
Wyzwaniem było spakowanie się w siedmiolitrową torbę podsiodłową. I zakładałem, że będzie to jedyne wyzwanie. Czułem się mocny i silny po całym letnim sezonie, wyjeżdżony na rowerze, napakowany mięśniami w nogach, ze stalowym tyłkiem zaprawionym na siodełku. Zakładałem naiwnie, że jestem dużo mocniejszy niż mój towarzysz podróży.
Kumpel z duszą sportowca ale nieco „zasiedziały” przed wyjazdem wziął się za siebie. Zrobił to, co może być inspiracją – w cztery miesiące zrzucił 10 kilogramów. Dieta, siłownia, bieganie, rower. I stał się nowym sobą – z doskonałą kondycją, luźny, nie chrapiący, nie spocony, zadowolony z życia.
Naprawdę zaimponował mi, i z zaskoczeniem zauważyłem, że na wielokilometrowych podjazdach w górach na szczycie byliśmy ramię w ramię (rama w ramę), a bywało gorzej – czyli on przede mną.
Tomek wieczorami, po przejechaniu naszej codziennej około 100 kilometrowej trasy był dziarski i świeży. Codziennie wieczorem, przy hiszpańskim winie zajmowałem się notowaniem kolejnych wytycznych do mojego nowego planu żywieniowego. Przeliczałem schudnięte kilogramy na zyskane minuty w biegach i wyścigach kolarskich. Wróciłem naładowany dietetyczną teorią, którą przez kolejne miesiące starałem się wprowadzić w życie.
cdn.
PS. Cała wyprawa przebiegła pod znakiem awarii mojego roweru. Ciągłe wymiany dętki (dziesięć razy w jednym kole), złamana część konstrukcyjna roweru podtrzymująca przerzutki, zerwany łańcuch itd. Całe godziny stracone na poboczach i w serwisach rowerowych, stres, nerwy i kolejne fundusze wydawane bez sensu. Wniosek jest taki – na takich wyprawach dieta jest równie ważna jak sprzęt, który trzeba odpowiednio dopasować do rodzaju wyprawy. Mam spore doświadczenie w takich eskapadach, ale błędne informacje o rodzaju nawierzchni były kluczowe. Zakładam, że tegoroczna wyprawa, której plan już zaczął kiełkować w naszych głowach, będzie zdecydowanie spokojniejsza 🙂