Kto nie lubi brukselki?
Podobno wiele osób ma z nią problem. Mała gotowana kapustka wielu osobom kojarzy się bardzo nieciekawie. A może być bardzo pysznym dodatkiem do obiadu. Lub wsadem do pudełka do pracy.
Najgorsze jest obieranie brukselki. Tu rzeczywiście trzeba zacisnąć zęby i sztuka po sztuce z każdej maleńkiej główeczki obciąć ogonek i zdjąć wierzchnie brzydkie listki. Jak już to przebrniemy, to mamy z górki. Gotujemy brukselkę na parze – w moim garnku około pół godziny – ma być miękka, ale nie rozgotowana. Czyli wszystkie listki mają się trzymać głąba. W międzyczasie obieramy i drobno siekamy trzy ząbki czosnku i ewentualnie kawałek świeżego imbiru. Gdy już odcedziliśmy brukselkę, rozgrzewamy na patelni odrobinę oleju i wrzucamy czosnek i imbir. Ogień pod patelnią nie może być zbyt duży, bo czosnek bardzo łatwo spalić. Więc czosnek i imbir powoli się smażą, a my przekrajamy każdą brukselkę na pół i dorzucamy do patelni. Mieszamy i smażymy. Gdy brukselka zacznie się trochę przyrumieniać, dolewamy trochę sosu sojowego i smażymy jeszcze przez chwilkę. Posypujemy posiekaną natką pietruszki, pieprzem. Na suchej patelni prażymy pestki dyni i słoneczka. Wrzucamy do brukselki, mieszamy i gotowe! Do wersji z imbirem można dosypać sporą łyżkę sezamu.
I gotowe. Pyszna, aromatyczna brukselka pełna smaku!