Fasola z porem w sosie chrzanowym
Znowu odezwały się wspomnienia i tęsknota za dzieciństwem (to chyba objawy starości???). Gdy moja mama gotowała rosół, to wołowinę z gara przerabiała na krokiety lub podawała jako porcję mięsa w sosie chrzanowym. Mięso jak mięso, było takie sobie – ale ten sos! Ostry (pomimo braku pieprzu i papryki), aromatyczny i kremowy! Ponieważ mięsa już nie jadamy, to na pierwszy rzut musiała trafić do niego fasola! Pomijając zabawę z namaczaniem i gotowaniem fasoli, resztę gotowania załatwimy w 25 minut!
1 szklanka suchej białej fasoli
Kawałek pora – około 15 cm
2 ząbki czosnku
2 duże łyżki majeranku
2 duże łyżki dobrego chrzanu
1 szklanka bulionu
1 łyżeczka mąki pszennej
3 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka masła lub dodatkowa łyżka oliwy
3 duże łyżki soli
Zaczynamy dzień wcześniej, wieczorem od namoczenia fasoli. W misce zalewamy zimna wodą, dosypujemy 3 łyżki soli, mieszamy i odstawiamy na całą noc. Rano odlewamy, zalewamy w garnku świeżą wodą i gotujemy do miękkości. Ja tym razem zaliczyłam wpadkę – zajęłam się pracą i zapomniałam o garnku na gazie. Przypomniał mi delikatny zapach spalenizny, który zaczął roznosić się po domu… Więc garnek jest namoczony, zobaczymy czy da się go uratować. Ale za to fasola, ta, która odkleiła się od dna… jest genialna! Mocno słona, delikatnie przydymiona, aromatyczna! Dużą część zdążyłam zjeść z michy, zanim zabrałam się za dalsze gotowanie!
Czyli kontynuując… gdy już mamy ugotowana fasolę. Pora oczyszczamy, przecinamy wzdłuż na pół i kroimy w piórka. W rondelku rozgrzewamy oliwę i dorzucamy pora. Ząbki czosnku obieramy, zgniatamy krawędzią noża, drobno siekamy, dorzucamy do pora wraz z majerankiem. Smażymy 3 minuty. Dorzucamy masło, a gdy się rozpuści dodajemy mąkę i szybko mieszamy. Smażymy 1 minutę, dolewamy gorący bulion. Mieszamy energicznie aż sos zgęstnieje. Dodajemy chrzan, mieszamy, a na koniec dodajemy fasolę. Wszystko dokładnie mieszamy i dusimy 5 minut.
Wcinamy od razu na gorąco, lub na zimno następnego dnia, gdy smak sosu dokładnie wniknie w fasolę.
